Czerwono-różowy chodniczek jest najmniejszy , ma średnicę 56 cm.
Mam bardzo dużo różnych kłębuszków. Postanowiłam je "uwolnić".
Ten jest w kolorach zgaszonych beży, pastelowego żółtego z niewielką domieszką rozbielonej ochry... (Ależ się wymądrzam:))
Ma średnicę 62 cm.
Kolejny, największy, o średnicy 70 cm. Najbardziej kolorowy. :)
I jeszcze jeden - w kolorach niebieskim i pastelowym pomarańczowym. Średnicę ma 62 cm.
Wszystkie robiłam kilkoma nitkami. Trzema, czterema czasem sześcioma, dobierałam grubość nici do siebie.
Moje zapasy włóczek uszczupliły się, ale jeszcze za mało...
Rewelacyjne chodniki! Pewnie zrobienie takiego zajmuje mnóstwo czasu ale efekt chyba warty zachodu - super są :))
OdpowiedzUsuńDziękuję Marysiu za miłe słowa.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że gdy pisałam ten post przyszłaś mi na myśl... Ciekawa jestem, jakie znalazłabyś inspiracje i pomysły jak takie chodniczki wykorzystać:).
A żeby zrobić taki chodnik wystarczy kilka dni, bo to przecież gruba włóczka i takie tez szydełko. :)
Oj, kusisz mnie tym szydełkiem :)
OdpowiedzUsuńzawsze chciałam taki sobie udziergać. Chyba wroce do szydełka:)
OdpowiedzUsuńProszę zdradź jaką grubością szydełka i nici robiłaś te cuda? Gosia
OdpowiedzUsuń