niedziela, 14 grudnia 2014

Kiermaszowo

Tydzień temu byłam w Ulubionym Moim Szczytnie
 na ostatnim kiermaszu w Cafe Stańczyk.

Ostatnim, bo Panowie, zwani przez nas Chłopcami vel Stańczykami kończą swoją przygodę z prowadzeniem kawiarni.

Szkoda, ale jednocześnie wiem, że nie można stać w miejscu. 
I rozumiem decyzję Chłopaków.
 I tak jak zauważył jeden z Nich :
 NIE MA PORAŻEK - SĄ TYLKO INFORMACJE ZWROTNE.

Trzymam kciuki za pomyślne wiatry dla Stańczyków.


Zdjęcie przedstawia "Uszyte Z Miłości' prace Kasi.
Jak dla mnie prace najpiękniejsze i niedościgniony wzór do naśladowania.

 A tu niżej moje mikołajki i króliki. I poduszki sowy.
                                                                     
































 Klimat tych stańczykowych kiermaszy był niepowtarzalny. 
Lubili rękodzieło i twórców.
Gościli nas u siebie po królewsku - jakbyśmy byli Najważniejszymi Ludźmi Świata.
Doskonale wiedzą co to TWORZENIE - KREOWANIE - INSPIRACJA
Ach...

............................................................................
...............................................................................
...........................................................................
***************************************
...........................................................................................................................

A wczoraj byłam na kiermaszu w Ostrołęce.
W Galerii Bursztynowej, takiej galerii handlowej...
żeby ktoś nie pomyślał, że wernisaż, czy takie tam...

 Także z Kasią. 

Mam więcej fotek i nieco lepszych.







 A tu Kasia.
Zachęcam do zaglądania na jej blog
Cudnie tworzy i baardzo ciekawie i z głębin serca pisze.


 Kasine szyte koty zauroczyły mnie od pierwszego ich zobaczenia. I teraz jestem pod ich urokiem:)
Przepadłam.


Skrzat  w ubraniu odświętnym, prawie pod krawatem. 

Opowiadała mi Kasia, jak to było z kołnierzykiem skrzata. Wniosek nasunął się jeden - niedługo poszyje Kasia koszulowe bluzki dla siebie.


 Milusie poduszki. 
Z tyłu mają praktyczną kieszonkę na dziewczyńskie skarby na przykład. 

I Renifer. Ten to dopiero ma klasę.




Moje Króliki.
 Patrzą sobie w oczy, tak życzliwie i z zachwytem.  

To tak jak ja z Kasią. 
Mimo gwaru, tłumu ludzi. Ludzi w większości obojętnych na naszą obecność.
My byłyśmy ZE SOBĄ .
Pisząc te słowa przypomniałam sobie jak bardzo ostatnio mi mało z Tobą Kasiula kontaktów.
Dobrze,że są telefony, fejs, ale mnie ciągle mało. 
Marzy mi się RAZEMROBIENIE  czegoś. 
No i ta sobota kiermaszowa nieco zaspokoiła moją chcicę:)


Te króliki szyję według tildowego wykroju.
 Nigdy jednak nie uszyłam królika według dokładnego przepisu na tildę. 

Moje są kolorowe
Mają uszy w innym kolorze niż reszta królika.
 I często serce na brzuszku.

 Często wyszywam im różne pyszczki. 
Zwykle w ten sam sposób, ale ZAWSZE mają inną "twarz".

I pewnie dlatego, stały się Moje Króliki rozpoznawalne. 
"Ooo, Króliki Pani Izy"

Tak zareagowała Znajoma Osoba, wchodząc do galerii na zakupy. Mnie nie widziała, nawet się nie spodziewała, że mnie spotkać by mogła w Ostrołęce. Więc zdziwiona była bardzo tym, co zobaczyła. 
Ale Króliki rozpoznała. I moją rękę w ich powstaniu. Fajne to uczucie, daje energię, potwierdza, że widać MOJE serce.



Wiele informacji zwrotnych otrzymałyśmy z Kasią.
Uśmiechów dzieci, iskier w oczach dorosłych, czasem pochwał. Były też rozmowy, które przekonywały o tym,że z rozmówcą "nadajemy" na tych samych falach.

Byłyśmy przez chwilę w zainteresowaniu mediów. Lokalna telewizja NAREW TV przeprowadziła z nami krótką rozmowę.  Nie to istotne. Istotne, że Pani Reporter ( a dokładnie jej córka) jest w posiadaniu Mojego Królika. Okazało się, że już kiedyś się spotkałyśmy. I znów skojarzono moją osobę poprzez moje wytwory.

Wiele informacji... -i wydarzeń sobotnich przydarzyło się nam... również taka, że zepsuł mi się zamek w klapie samochodu. Nie mogłam jej nijak zamknąć. Wracałyśmy z niezamkniętą klapą.
W domu górę wzięła Teoria Złych Którzy Na Ciebie Czyhają - na pewno ktoś majstrował przy zamku i przygotował samochód do kradzieży.
I komu tu wierzyć, i w co.
W Dobro, czy Zło.



A jeleniowych poduszek nikt nie chciał. 
Może są rzeczywiście zbyt angielskie ( tak powiedziała Moja Asia). 
Nie szkodzi - zostaną u mnie. Przynajmniej na razie.
 Na pewno kiedyś Ktoś je pokocha.
 Ze wzajemnością pokocha.
 Będzie tulił, głaskał, trzymał blisko siebie:)

Kasinego Ślimaka też nikt w Ostrołęce nie chciał.

  Miej nadzieję Ślimaczku. A może Twoje  miejsce na Mazurach. A może w ... 
Ty sam już wiesz najlepiej gdzie.



********************************



Na dzis wystarczy. Przydługi ten post. 
Znakiem tego powinnam pisać częściej , a krócej.:)))))

3 komentarze:

  1. O rany! Całe mnóstwo pięknych rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Iwona. A co byś chciała najbardziej? Może pomocnikiem Św. Mikołaja mnie mianujesz? Co Ci wysłać???:)))

      Usuń
  2. Jak pięknie zaprezentowałyście swoje przepiękne prace!!! Fantastycznie!!! I jaki wybór, do wyboru do koloru!!!
    Zaskoczyła mnie (bardzo) wielkość drzewiastych mikołajków, myślałam że są mniejsze i to o wiele mniejsze...ale przepiękne są...ja nie zrobiłam sobie:(((
    Buziaki Izuniu:)) Miłej soboty i niedzieli:)))

    OdpowiedzUsuń