środa, 30 stycznia 2013
wtorek, 29 stycznia 2013
Jak powstaje ...kura (na ten przykład)
Niektóre moje zabawki i ozdoby rodzą się same, tak znienacka.
Czasem szukam inspiracji w internecie - wpisuję w tłumacza jakieś słowa i - kopiuj/wklej w wyszukiwarkę- już oglądam obrazy z całego świata.
Podglądam i najpierw robię rysunek, szkic w wielkości zbliżonej do naturalnej wielkości mojej zabawki.
Potem przerysowuję swoją "postać" na tekturkę. To będzie mój szablon. Często robię dwa szablony - z zapasem na szwy i bez niego. Łatwiej mi wtedy gospodarować tkaniną, którą dysponuję.
Dalej rysuję na tkaninie, wycinam, spinam szpilkami i szyję.
Potem wypycham silikonową włókniną. Skrzydła, dziób i grzebień zrobiłam z filcu.
No i jeszcze ozdabiam- przyszywam drobne elementy, guziki, wyszywam oczy. I gotowe!
Kur będzie więcej - z okazji Wielkiejnocy...
Czasem szukam inspiracji w internecie - wpisuję w tłumacza jakieś słowa i - kopiuj/wklej w wyszukiwarkę- już oglądam obrazy z całego świata.
Podglądam i najpierw robię rysunek, szkic w wielkości zbliżonej do naturalnej wielkości mojej zabawki.
Potem przerysowuję swoją "postać" na tekturkę. To będzie mój szablon. Często robię dwa szablony - z zapasem na szwy i bez niego. Łatwiej mi wtedy gospodarować tkaniną, którą dysponuję.
Dalej rysuję na tkaninie, wycinam, spinam szpilkami i szyję.
Potem wypycham silikonową włókniną. Skrzydła, dziób i grzebień zrobiłam z filcu.
No i jeszcze ozdabiam- przyszywam drobne elementy, guziki, wyszywam oczy. I gotowe!
Kur będzie więcej - z okazji Wielkiejnocy...
niedziela, 27 stycznia 2013
O zawodności ludzkiej pamięci...
Nie mogłam niczego nowego pokazać, ponieważ nie mogłam się zalogować. Zapomniałam. Adres mailowy wyleciał mi z głowy całkowicie. A sekretny notes, w którym zapisałam te informacje został "przykryty" diabelskim ogonem i nijak nie dało się go odnaleźć.
Ale jak to dobrze, że ma się dzieci mądrzejsze od siebie.
Na pomoc przyszedł mi najmłodszy synuś ( dziewięciolatek). I udało się. Znów będę pisać.
.............
Mam kilka koszy z papierowej wikliny, zrobionych na specjalne zamówienie. Jeden na gazety, inny na łazienkowe drobiazgi, niektóre będą prezentami dla bliskich mojej zleceniodawczyni. Najbardziej zadowolona jestem z największego kosza. Został wypleciony z dość grubych rurek, więc jest masywny. Ma też pokaźne rozmiary - średnica ok.45 cm. Ma być koszem na zabawki. Nie są pomalowane, polakierowane, ponieważ odbiorca zrobi to sam według własnego gustu.
I jeszcze zwiastun tego, co powstaje.
U mnie jakby wiosna się zbliża... Zbliża się - wiem to na pewno!! O wpół do piątej jest jeszcze widno.
Dla królików i zająców wielkanocnych marchewki muszą być:)
Ale jak to dobrze, że ma się dzieci mądrzejsze od siebie.
Na pomoc przyszedł mi najmłodszy synuś ( dziewięciolatek). I udało się. Znów będę pisać.
.............
Mam kilka koszy z papierowej wikliny, zrobionych na specjalne zamówienie. Jeden na gazety, inny na łazienkowe drobiazgi, niektóre będą prezentami dla bliskich mojej zleceniodawczyni. Najbardziej zadowolona jestem z największego kosza. Został wypleciony z dość grubych rurek, więc jest masywny. Ma też pokaźne rozmiary - średnica ok.45 cm. Ma być koszem na zabawki. Nie są pomalowane, polakierowane, ponieważ odbiorca zrobi to sam według własnego gustu.
I jeszcze zwiastun tego, co powstaje.
U mnie jakby wiosna się zbliża... Zbliża się - wiem to na pewno!! O wpół do piątej jest jeszcze widno.
Dla królików i zająców wielkanocnych marchewki muszą być:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)