Mam tej jesieni więcej czasu niż do tej pory.
Postanowiłam uszczuplić moje kilkunastokilogramowe zapasy włóczek wszelakich.
I dziergam.
Rękawiczki-łapki.
Te szaraczki znalazły już właścicielkę.
Chusta trójkątna.
Zwykły ażur na dole, prosta i jednocześnie ozdobna.
Szal- komin w niebieskościach. Do zamotania na szyi.
I pasujące do niego mitenki.
I jeszcze kolejne mitenki. To takie Bidulki - z resztek kolorowych włóczek.
Rękawiczki z jednym palcem. Przez to, że robiłam je zmieniając co kilka okrążeń oczka prawe na lewe i odwrotnie mają uniwersalny rozmiar.
Te są niewielkie. Raczej dziecięce.
Kolorowe, spore, na dużą dłoń Pięknej Siatkarki.
Kolejne mitenki. Pastelowe.
Na koniec zestaw koszy z papierowej wikliny, zrobiony przez Moją Siostrę. Jeszcze nie zdecydowałam się na jaki kolor je pomalować.
Oczywiście Lucek przeprowadził swoją kontrolę jakości. Wymruczał,że są ok.
poniedziałek, 22 września 2014
poniedziałek, 15 września 2014
Dostałam prezent:)
Aż zza oceanu.
Bardzo się uradowałam. To komplet drutów - żyłki z dokręcanymi końcówkami.
Od razu zaczęłam próbować.
Porządek, jak w piórniku pierwszaka.
Zamknięte w poręcznym etui będą ze mną jeździć po świecie.
Małgosiu - DZIEKUJĘ
Asiu - Tobie też dziękuję :)
Bardzo się uradowałam. To komplet drutów - żyłki z dokręcanymi końcówkami.
Od razu zaczęłam próbować.
Porządek, jak w piórniku pierwszaka.
Zamknięte w poręcznym etui będą ze mną jeździć po świecie.
Małgosiu - DZIEKUJĘ
Asiu - Tobie też dziękuję :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)