Mam tej jesieni więcej czasu niż do tej pory.
Postanowiłam uszczuplić moje kilkunastokilogramowe zapasy włóczek wszelakich.
I dziergam.
Rękawiczki-łapki.
Te szaraczki znalazły już właścicielkę.
Chusta trójkątna.
Zwykły ażur na dole, prosta i jednocześnie ozdobna.
Szal- komin w niebieskościach. Do zamotania na szyi.
I pasujące do niego mitenki.
I jeszcze kolejne mitenki. To takie Bidulki - z resztek kolorowych włóczek.
Rękawiczki z jednym palcem. Przez to, że robiłam je zmieniając co kilka okrążeń oczka prawe na lewe i odwrotnie mają uniwersalny rozmiar.
Te są niewielkie. Raczej dziecięce.
Kolorowe, spore, na dużą dłoń Pięknej Siatkarki.
Kolejne mitenki. Pastelowe.
Na koniec zestaw koszy z papierowej wikliny, zrobiony przez Moją Siostrę. Jeszcze nie zdecydowałam się na jaki kolor je pomalować.
Oczywiście Lucek przeprowadził swoją kontrolę jakości. Wymruczał,że są ok.
Witaj Izo:))) Ale dużo rzeczy zrobiłaś i jakie fajne!!! Kolory rękawiczek fantastyczne, wykonanie oczywiście też!!!Wszystko mi się podoba, ale najbardziej chyba mitenki-bidulki! a czy Twoja siostra też prowadzi bloga? wiklina w jej wykonaniu jest super...Lucek znalazł sobie dobrą miejscówkę:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)))
a i jeszcze jedno...drucików zza oceanu Ci zazdroszczę:))) pa:)))
Moja Siostra, Ewciu, ma tylko profil na fejsbuku. Rękoczyny-pasja bezbolesnego tworzenia- wiklina Ani jest rzeczywiście super.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za miłe słowa. To zaszczyt,że chwalisz właśnie Ty. Druty własnie są w użytku, bo dziergam sobie bluzkę robioną na okrągło od góry. I spisują się na medal.:)
Pozdrawiam serdecznie :))))